III Niedziela Adwentu

Mt. 11, 2 - 11
Wiara opiera się świadectwie życia.

Często stawiamy sobie pytanie kim jesteśmy? Kim jest człowiek wierzący? Co jest istotnym wyznacznikiem naszej wiary? Co jest w niej najważniejsze? Dzisiejsze rozważanie Słowa Bożego daje odpowiedź na te pytania. Wskazuje i uczy jak nasza wiara w Jezusa Chrystusa musi realizować się w życiu codziennym. Niech w klimat tego dzisiejszego spotkania ze Słowem Bożym wprowadzi nas autentyczna historia, która wydarzyła się w Stanach Zjednoczonych.

Jej ulubionym filmem był Braveheart z Melem Gibsonem w roli głównej. Kilka lat temu otarła się dosyć mocno o satanizm, ale dzięki szybkiej i zdecydowanej interwencji rodziców zdołała zerwać ze złym towarzystwem. Dzięki rodzicom poznała także na nowo Chrystusa. Od czasu nawrócenia chodziła do szkoły z Pismem Świętym i bransoletką z wygrawerowanym napisem "co zrobiłby Jezus?". Była lubiana przez kolegów i koleżanki. Miała zamiar obciąć swoje piękne, długie blond włosy i ofiarować je na peruki dla osób po chemioterapii. Nie zdążyła. 17-letnia Cassie Bernall stała się słynna po zbiorowym morderstwie w Columbine High School na przedmieściach Denver. Była jedną z 12 zamordowanych tam 20 kwietnia 1999r. osób. Przyczyną jej śmierci było nie tylko to, że znalazła się w niewłaściwym czasie i niewłaściwym miejscu na drodze szaleńców. Została zastrzelona, gdyż odważnie wyznała przed mordercami, iż wierzy w Boga.

We wtorek 20 kwietnia, w porze lunchu, biblioteka Columbine High School była pełna. Uczniowie pracowali w ciszy, gdy otworzyły się drzwi i pojawili się w nich Eric Harris i Dylan Klebold. Znani oni byli w szkole ze swej niechęci do chrześcijan, sportowców i mniejszości etnicznych. Praktycznie natychmiast jeden z nich podszedł do miejsca, w którym przebywała Cassie Bernall. Dziewczyna zakochana w poezji czytała Szekspira. Dialog między przyszłym oprawcą a jego ofiarą raził prostotą, a jeszcze bardziej konsekwencjami. Zamachowiec przystawił przebywającej w bibliotece Cassie lufę do skroni i zapytał: "Czy wierzysz w Boga?" Po chwili usłyszał odpowiedź: "Tak. Wierzę w Boga." Z ust mordercy padło kolejna pytanie: "Dlaczego?" Ale na nie Cassie nie zdążyła już dać odpowiedzi. Padł śmiertelny strzał. Do listy zastrzelonych w Columbine High School dopisano kolejne dziecko. Cassie została okrzyknięta przez zdecydowaną większość opinii publicznej męczennicą. Rzecz dziwna szczególnie w Kościele Protestanckim, do którego Cassie należała. Dla wielu młodych Amerykanów jej ofiara - męczeństwo - stała się bodźcem do nawrócenia. Zresztą Cassie nie była jedyną gorliwą wyznawczynią Chrystusa, zamordowaną tego dnia w Columbine High School. Głęboko wierzący byli 16-letni John Tomlin, 17-letnia Rachel Scott. John w czasie wakacji razem z ojcem budował dom dla biednych w Meksyku, marzeniem Rachel było zostać misjonarką w Afryce. Wielu młodych za oceanem potwierdza dziś, że wyznana przez Cassie, w tak niesłychanie trudnym momencie wiara inspiruje ciągle ich własne postępowanie. Bernall dzięki temu jednemu momentowi stała się bohaterką dla licznej grupy północnoamerykańskiej młodzieży. Bodziec okazał się na tyle silny, że wielu komentatorów mówi o duchowym odrodzeniu młodych za Atlantykiem. "jest dla mnie bohaterką, nie z racji tego, jaką była, ale ponieważ pozwoliła Chrystusowi działać przez siebie" - mówiła z wielką wiarą dziennikarzowi jedna z amerykańskich nastolatek zapytana o ocenę wydarzenia. Na marne nie poszła śmierć Johna Tomlina. Kiedy jeszcze żył, jego marzeniem było, przyprowadzić do Kościoła swojego przyjaciela Brandona. I o ile za życia mu się to nie udawało, to praktycznie zaraz po jego śmierci Brandon się nawrócił. Dziś furorę w USA robi książka o Cassie Bernall "Ona powiedziała - tak". Czy mordercy mieli ją na liście do zamordowania? Trudno rozstrzygnąć. Prawie pewne jest natomiast, że Cassie, John i Rachel zginęli dlatego, iż znani byli w całej szkole z miłości do Jezusa.

W tym zdarzeniu, jak w dzisiejszym słowie Bożym pierwsze skrzypce gra słowo, świadectwo. Opowiedzenie się do końca za Jezusem. Uczeni w piśmie idą i pytają Jana - czy ty jesteś Mesjaszem. Jan daje bardzo ważną i wyraźną odpowiedź. Odpowiedź, mówiącą nam kim jest człowiek wierzący w Boga, w Jezusa. To człowiek posłany, aby dawać świadectwo. Dawać je swoim życiem. Stawać się poprzez swoje postępowanie człowiekiem dzięki, któremu inni odnajdą drogę do Jezusa. Jak to ma się dokonywać? Postać Jana Chrzciciela daje na to pytanie konkretną odpowiedź. Trzeba iść za Jezusem bez zastrzeżeń. Musi być to radykalne kroczenie za Nim. Kroczenie bardzo czytelne. Oparte na realizacji przykazań Bożych i nauce Ewangelii. Nie może być tak, że przykazania będą wybierane. Te mi pasuje tamto nie dlatego je odrzuca. Czytelnie musi być postępowanie, które będzie się wykształcało w oparciu o naukę Jezusa, a będzie czytelne jeżeli w naszym życiu będzie funkcjonowała zasada, którą pozostawił sam Jezus - aby ludzie widzieli wasze czyny i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.

Takie musi być świadectwo o Jezusie, które każdy z nas winien składać każdego dnia wobec świata. To również potrzeba zaangażowania we wspólnotę Kościoła. To potrzeba ciągłego nawracania się. To potrzeba przyznawania się do tego, że jestem chrześcijaninem. To potrzeba zauważania człowieka idącego z nami przez życie. Takie powołanie otrzymał i tak został posłany każdy z nas od momentu chrztu świętego. Jaka zatem jest moja konkretna odpowiedź życia, którą dzisiaj zanoszę Jezusowi? Czy jest to odpowiedź prawdziwego świadectwa takiego jak, świadectwo Cassie. Bezkompromisowego świadectwa wiary w życiu codziennym. Takie jest przesłanie dzisiejszego spotkania z Jezusem w Jego Słowie.

Taki radykalizm jest zawarty w Ewangelii. Jest on możliwy do zrealizowania. Można go umiejscowić w życiu. Jednak to zależy od nas - czy potrafimy sobie w konkretnej sytuacji, wobec wyboru dobra i zła postawić pytanie - jak postąpiłoby Jezus? Bądź pytanie - czy przez moje postępowanie mój wybór inni poznają Boga i będą go chwalili? Amen.

[ Archiwum Słowa na Niedzielę i Święta ]