IV Niedziela Wielkiego Postu ROK A

J 9, 1 - 41
Otworzyć się na Jezusa.

Często sobie zadajemy pytanie jaki ma być chrześcijanin? Kim on jest? Dzisiaj w ewangelii znajdujemy odpowiedź na powyższe pytania. Chrześcijanin to człowiek miłujący światło. Otwierający swe serca dla Boga. Przyjmujący Go do swego wnętrza. To wszystko nie może być tylko jakąś teoretyczną hipotezą, którą staramy się zweryfikować. To jest konkret.

Przyjęcie Jezusa do serca, do swojego wnętrza stwarza dla człowieka bardzo specyficzną sytuację życiową. Taka sytuacja zrodziła się również w życiu człowieka niewidomego od urodzenia, który został uzdrowiony przez Jezusa. I trzeba spojrzeć co się z nim dzieje. On zaczyna dzielić się tym czego doświadczył. To Jezus go uzdrowił. Teraz on jest heroldem Jezusa, jest nośnikiem dobrej nowiny w sobie. To jest też wskazanie dla nas współczesnych uczniów Jezusa, mamy być nośnikami Jezusa, Jego dobrej nowiny w praktyce. To jest jedna strona medalu. Niewidomy uwierzył, doświadczył Jezusa bardzo mocno, otworzył się na Niego.

Ale mamy jeszcze faryzeuszów, którzy mają do czynienia z ewidentnym znakiem, z czytelnym świadectwem niewidomego, który odzyskał wzrok. Co się tutaj dzieje? Otóż cała ta scena pokazuje, że pycha, wątpliwość i próżność nie pozwalają się otworzyć na Jezusa. Zmykają drogę dostępu do naszego wnętrza, a tym samym hamują rozwój łaski wiary.

Postawa niewidomego bardzo mocno ukazuje istotę bycia chrześcijaninem. Uświadamia praktyczną stronę wiary. Jan ewangelista skwitował to bardzo radykalnie: Kto spełnia wymagania prawdy zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu. Również w innym miejscu znaleźć możemy bardzo konkretne wskazanie, które Jezus pozastawia w tej kwestii swoim uczniom: po owocach ich poznacie. Dlatego tak trzeba czuwać nad tym co jest tożsamością chrześcijanina.

Wszystkie czyny, które przysłaniają Jezusa zaprzeczają jednocześnie prawdziwości naszej wiary. Stajemy się wtedy antyświadkami Jezusa. Są to często bardzo małe sprawy, wręcz błahostki, ale one składają się na obraz codziennego życia - czy o nas chrześcijanach, o nas katolikach mieszkających w naszej parafii, ktoś z zewnątrz, obcy, mógłby powiedzieć jak mówiono o pierwszych chrześcijanach - patrzcie jak oni się miłują? Raczej byłoby to niemożliwe. Tak, jak ukazał to Paweł pisząc do Rzymian: Proszę was jeszcze, bracia, strzeżcie się tych, którzy wzniecają spory i zgorszenia przeciw nauce, którą otrzymaliście.

Chrześcijanin zatem musi starać się być człowiekiem, przez którego czyny inni mogą dostrzec Jezusa. To nie jest tak, że wymagania mam stawiać pod adresem innych jak to się często zdarza. To mnie nie dotyczy. Ja jestem święty, to inni są źli oni zacierają obraz Jezusa. Tak nie jest. Jan Paweł II zwracając się do młodzieży w 1979 r powiedział: wymagajcie od siebie, jeżeli nawet inni by od Was nie wymagali. To przesłanie dotyczy każdego z nas. Na drodze z Jezusem trzeba wymagać od siebie, aby inni widzieli nasze dobre czynny i chwalili Ojca naszego, który jest w niebie.

Postawy sobie pytanie na koniec tego naszego rozważania: Jestem człowiekiem Bożym czy człowiekiem świata? Wybrałem światło czy ciemność? Drugi człowiek to dla mnie pożywka dla plotek i posądzeń czy możliwość dokonywania dobrych czynów? Czy moje życie to realizacja wymagań prawdy, które potwierdzają się czynami, czy tylko teoria naznaczona tradycją? Zostajemy sam na sam z Bogiem i tymi pytaniami.
Amen.

[ Archiwum Słowa na Niedzielę i Święta ]