X Niedziela Zwykła Rok A 2005

Mt. 9, 9 - 13
Człowiek w oczach Boga

Zapatrzony w scenę powołania celnika Mateusza oraz spotkania Jezusa z celnikami i grzesznikami jawi się przede mną niesamowity obraz Boga, który wychodzi człowiekowi naprzeciw. W osobie swojego Syna Jezusa łamie wszelkie ówczesne normy, zasady, konwenanse. Mateusz celnik, ten znienawidzony przez Żydów. Człowiek, który wysługiwał się Rzymianom został powołany do grona uczniów Pana. Paradoks czy wielka prawda zawarta w tym wydarzeniu? Na tym jednak się nie kończy Jezus idzie do innych celników, grzeszników - rozmawia z nimi. Trzeba zobaczyć jak zgorszeni są faryzeusze w swojej poprawności, w swojej sprawiedliwości. W tych właśnie zdarzeniach Jezus pokazuje obraz człowieka. Człowieka, który nie jest odrzucony przez Boga, ale co więcej tenże, Bóg pragnie, aby Jego obraz w człowieku został odnowiony. Można powiedzieć odrestaurowany. Przywrócony do pierwotnej formy i kondycji. Po to przyszedł Jezus. Każdy z nas ma tą wielką i niepowtarzalna szansę spotkania z Jezusem, zafascynowania się Nim i usłyszenia słów - pójdź za mną - tak jak dotarły one do Mateusza. Dlaczego właśnie tak?

Sprawa jest banalnie prosta. Jednakże jak faryzeusze, tak również, my współcześni nie rozumiemy dialektyki Jezusa. Bardzo łatwo przekreślamy ludzi. Uważamy siebie za lepszych, wspanialszych i świętszych. Często stajemy w naszych osądach w miejscu Boga. Jezus mówi, ze każdy jest ważny. Każdy może otrzymać miłosierdzie. Może trzeba doświadczyć grzechu, słabości, żeby to zrozumieć. Faryzeusze w swojej pysze byli tego jakoś pozbawieni. Pogardzali innymi. Dlatego to zdarzenie ma tak wyraźne przesłanie. Uwrażliwia nas i ustawia właściwą hierarchię wartości. Człowiek jest najważniejszy! Potwierdza to nauczanie Jana Pawła II: jedną drogą Kościoła jest człowiek. Na tym skoncentrowane jest działanie Boga. Walczy o każdego człowieka. Chce zdobyć każdego poprzez miłość. Miłość przebaczająca i otwartą. Tak jak to było w wypadku Mateusza i innych.

I co jest najbardziej zaskakujące w tym wszystkim, że Jezus wychodzi z inicjatywą. I czeka na odpowiedź człowieka. Jeżeli jest w nas odwaga, jeżeli jest wiara, jeżeli jest odrobina miłości, to decyzja jest pewna. Idziemy za Jezusem.

Droga za Jezusem rodzi pytanie: czy warto? Odpowiedź przychodzi w osobie bohatera dzisiejszego zdarzenia Mateusza. Jego życie się zmieniło. On poznał co to znaczy być wolnym, co to znaczy mieć wolność w Jezusie. Wolność od grzechu i jego skutków. Doświadczył miłosierdzia, które oczyszcza i wyzwala. Czy my współcześni, którzy spotykamy Jezusa na naszej drodze również tego miłosierdzia doznajmy, czy z niego czerpiemy i stajemy się wolni? To są ważne pytania, odpowiedź na nie decyduje o naszym autentyzmie spotkania z Panem. Dotyczy to norm praktycznych: sakramentu pokuty i eucharystii. Czym one dla nas są; czy tylko rytem - czy też spotkaniem z Jezusem? Czczą gadaniną, wymysłem człowieka - czy też spotkaniem z Miłością Miłosierną, która uczy i wychowuje, aby być dla innych dobrymi jak chleb.

Takie myśli rodzą się w zetknięciu z rzeczywistością ewangelicznego spotkania Jesusa z Mateuszem oraz innymi celnikami i grzesznikami. Oni wykorzystali swoje pięć minut. Zrozumieli co znaczy pragnę bardziej miłosierdzia niż ofiary. Nasze spotkanie może być takie same, tylko trzeba ustawić nasze priorytety na Jezusa!
Amen.

[ Archiwum Słowa na Niedzielę i Święta ]