Góra Tabor - miejsce przemieniania Jezusa. Bohaterowie zdarzenia Jezus zwany Chrystusem, Jego uczniowie - Piotr, Jakub i Jan, świadkowie wezwani na potwierdzenie wiarygodności Jezusa - Mojżesz i Eliasz, argument - świadectwa najbardziej powalający człowieka - głos Ojca - To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie! To jest po prostu szok. O co w tym wszystkim chodzi? Nie dziwię się wcale, że Piotr zaczyna mówić o stawianiu namiotów - dla swego Mistrza Jezusa, dla Mojżesz i Eliasza. Całe zdarzenie niesie bowiem ze sobą niesamowity ładunek wielkości. Potwierdza coś czego się domyślali, w co starali się wierzyć. W tym zdarzeniu zostają potwierdzone wszystkie uzdrowienia, to spotkanie na górze Tabor potwierdza, weryfikuje nauczanie Jezusa. Apostołowie doświadczają boskości Jezusa. Doświadczają niesamowitej bliskości i obecności Boga. To zdarzenie wyraźnie im pokazuje kim jest Jezus. I dlatego pojawia się dla nas współczesnych bardzo daleko idąca implikacja - jakie znaczenie ma dla Ciebie i dla mnie zdarzenie z góry Tabor? Czy moja wiara jest doświadczeniem boskości Jezusa? Czy może potrzeba dziś wyjścia na Górę Tabor razem z uczniami, aby tego doświadczyć?
Doświadczenie, że Jezus jest Bogiem jest konieczne do prawdziwości naszej wiary. Góra Tabor uświadamia, że ten, w którego wierzę jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem. Jednocześnie ten prerogatyw ustawia wszelkie relacje pomiędzy człowiekiem, a Jezusem. Tutaj nie ma możliwości na wykiwanie człowieka. Ten, który staje przede mną jest wiarygodny. On nie zawodzi człowieka. On jest zawsze na tak w stosunku do mnie. Jeżeli chcę zacząć z Nim grę, jeżeli chcę doświadczyć Jego boskości i tego bycia na "tak" w stosunku do człowieka - mam postawiony przed sobą jeden mały warunek - To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie! Doświadczenie faktu, że Jezus jest Bogiem, staje się możliwe kiedy się w Niego zasłucham. Kiedy uznam Jego słowo, które kieruje do mnie, za program mojego życia. Uczynię z niego taką non stop odsłuchiwaną płytę, która koryguje moje postępowanie, staje się stylem mojego życia codziennego. Co więcej Wielki Post uświadamia, że przyjęcie tego głosu jest zaproszeniem do przemiany. Tak jak miało to miejsce w życiu apostołów. Tylko jedno pytanie czy jest we mnie dyspozycja na słuchanie.
Dziś Jezus pyta także: czy chcę słuchać? Tu od razu trzeba zaznaczyć, że będzie to droga pod prąd wobec świata. Będzie to opozycja w stosunku do lansowanych modeli świata. Co nie znaczy, ze jest to ciemnogród, nie oznacza to wstecznictwa, nie oznacza to zniewolenia, nie oznacza to bycia nietolerancyjnym, w końcu nie oznacza to jak wmawia nam świat bycia ludźmi bez horyzontów. A oznacza wszystko wprost przeciwne. Ludzi, którzy słuchają Jezusa są otwarci na innych, to ludzi rozumiejący innych. Człowiek słuchający Jezusa jest wolny i walczy o swoją wolności codziennie, wolność od grzechu, która jest stereotypem zniewolenia. Taki jest człowiek zasłuchany w swojego Boga.
Taki jest człowiek, którego zasłuchanie jest po prostu wiarą i dlatego też, ten człowiek wierzy. A dlaczego słucha (wierzy) - niech podpowie nam ks. poeta Jan Twardowski:
Dlatego w tego Boga się zasłuchałem, a Ty czy już zacząłeś się zasłuchiwać. Warto to zrobić, bo życie stanie się piękniejsze. Ono będzie wypełnione treścią nie tylko dla siebie, ale też dla drugiego człowieka.
Amen.