Kiedy wejdziemy w dzisiejszą scenę z ewangelii, której Jezus wytyka obłudę
fałszywej pobożności i ofiarności można się zapytać, o co właściwie Jezusowi
chodzi? Dlaczego krytykuje ludzi, którzy przecież się modlą, dlaczego krytykuje
ludzi, którzy ofiarują datki na świątynie i potrzeby innych, a wychwala i stawia
za wzór ubogą wdowę, która ze swego ubóstwa wrzuciła tylko jeden grosz, a było to
wszystko, co miała? Otóż nasze dzisiejsze rozważanie słowa Bożego zaczniemy może
nietypowo, nie długim przykładem, ale prostym, polskim porzekadłem "Panu Bogu
świeczkę, a diabłu ogarek". Jezus w dzisiejszym zdarzeniu podkreśla bardzo ważną
rzecz, która nam często umyka. Człowiek współczesnych nawet ten, który przyznaje
się do Jezusa bardzo często hołduje tej zasadzie. W ewangelii natomiast nie ma
realtywizmów. Nie może być i nie ma rozdźwięków. Jezus dzisiaj przekazuje nam
prawdę, że za nim trzeba iść konsekwentnie, trzeba stale się rozwijać, trzeba
kontrolować swoje sumienie. Taka jest dynamika wiary w Niego. Zatrzymanie się
powiedzenie sobie na drodze wiary - jestem już doskonały inni muszą się poprawiać
i doskonalić jest oszukiwaniem samego siebie. Jest obłudą, którą Jezus skrytykował.
Nie można wybierać do kontroli i rozwoju wiary tylko tego, co jest we mnie mocne.
Muszę kontrolować o udoskonalać właśnie to co jest we mnie słabe i liche.
Niestety tego w nas jest bardzo dużo, dlatego wiara w Jezusa jest dynamiczna,
tak jak dynamiczne jest życie wewnętrzne człowieka. Droga do doskonałości stoi
przed nami, zostaliśmy na nią zaproszeni. Czy powiemy sobie w obłudzie serca
jesteśmy już doskonali, czy też wejdziemy na nią, aby rozwinąć siebie i innych?
Jaką damy odpowiedź Jezusowi i przede wszystkim sobie.
Amen