I Niedziela Adwentu rok C

Łk 21, 25 - 28. 34 - 36
Jak czuwać i jak się modlić? - zaproszenie Jezusa na czas adwentu.

Jezus dzisiejszym słowem, które kieruje do każdego człowieka ukazując znaki końca świata uwrażliwia nas na potrzebę modlitwy i czuwania. Jak ma wyglądać ta modlitwa i to czuwanie? Jaka ma być kondycja naszego wnętrza, dyspozycja do spotkania z Panem?

W tym, krótkim słowie pragnę podzielić się własnymi przeżyciami, które dotknęły mnie w życiu. Ukazały mi sens modlitwy i czuwania - to moje spotkanie z ... ale posłuchajcie: Jest na naszej warmińskiej ziemi, na trasie z Olsztyna do Dobrego Miasta przepięknie położona wioska - Spręcowo. W pejzaż namalowany ręką Stwórcy, pośród jezior, lasów i pól wtopione są osady i gospodarstwa. W harmonię i rytm przyrody wpisany jest tutaj człowiek. Zwykła spokojna wieś gdzie przyroda współgra z człowiekiem, gdzie człowiek w przyrodzie odnajduje Boga - Stwórcę.

Nie to jednakże przykuwa wzrok przechodnia, ale wbity w jedno ze wzgórz klasztor, klasztor ciszy, wyrzeczenia, modlitwy, kontemplacji Boga. Klasztor przypominający współczesnemu człowiekowi o istnieniu Boga - to po prostu - KARMEL; wspólnota Sióstr Karmelitanek Bosych żyjąca za kratą papieskiej klauzury. To dar nieustannej modlitwy dla świata, dla człowieka, dla Warmii i Mazur. Dar spotkania z ludźmi żyjącymi Bogiem. Spotkanie, które pozostawia niezatarty ślad, niezatarte wrażenie.

Przypominam sobie jak dziś, miało to miejsce prawie dwadzieścia lat temu - jako młody chłopak trafiłem podczas wakacyjnej wagabundy po raz pierwszy do furty klasztoru karmelitanek bosych - było to w Elblągu. Ksiądz Andrzej, jezuita pracujący wówczas w Piotrkowie podczas wyprawy na wybrzeże zaproponował nam odwiedzenie elbląskiego karmelu, w którym realizowała swoje karmelitańskie powołanie S. Stella od Jezusa, pochodząca rodem o ile dobrze sobie przypominam z Piotrkowa. Pierwsze zetknięcie się z klasztorem karmelitanek wywołało zdziwienie - co krata! Dlaczego?

Wtedy jeszcze nie potrafiłem zrozumieć dlaczego taka postawa wobec Boga, wobec świata, mimo, że przecież za kilka tygodni sam miałem przekroczyć furtę seminarium duchownego. Dopiero rozpromieniona radością twarz siostry Stelli wiele wyjaśniła, rozwiała moje zwątpienie, moje wątpliwości w możliwość realizacji powołania zakonnego właśnie w ten sposób. Ta pierwsza wizyta pozostawiła niezatarty ślad. Nie zdawałem sobie wówczas sprawy z tego, że to Bóg postawił na mojej drodze życia siostry w brązowym habicie ze szkaplerzem, siostry modlące się za kratą. Dalsza przygoda powołania kapłańskiego wiodła różnymi drogami i znowu Bóg postawił siostry zza kraty na mojej drodze - kiedy wydawało mi się, że Bóg wobec mnie ma zupełnie inne zamiary, opatrzność Boża tym razem jeszcze studenta Szkoły Pedagogicznej i tym razem zaprowadziłam mnie w czasie wakacji do furty Karmelu. Tym razem był to Przemyśl. Rozmowa, a raczej późniejsza modlitwa siostry, której nie widziałem, której imienia nie znam, gdyż spotkanie odbywało się przez klasztorne tzw. koło, wyprosiła u Pana realizację mego powołania kapłańskiego. Bardzo głęboko w to wierzę i jestem o tym szczerze przekonany. Świadomość obecności modlitewnej siostry karmelitanki z tamtego spotkania towarzyszy mi do dzisiaj. Jest dla mnie bardzo ważne.

Następne spotkanie z Karmelem to już nasza ziemia warmińska - to Karmel Trójcy Przenajświętszej i Bożej Rodzicielki w Spręcowie. To spotkanie po latach z Karmelem jakże inne było od pierwszych. Dużo głębsze, jeszcze bardziej zachwycające i porywające. Tym razem to już realizujące się dzień po dniu powołanie kapłańskie, poszukiwanie źródła modlitwy, istoty ciszy i skupienia. Właśnie tam przez Karmel, w Karmelu i do Karmelu. Właśnie tam czuje się głębię Kościoła, mistycznego Ciała Jezusa Chrystusa, Kościoła modlącego się. Tutaj bardzo wyraźnie uzmysławiam sobie prawdę, którą przypomniał nam sam Jezus "Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych" (Mt 4, 4). Uzmysławiam sobie prawdę o modlitwie i ciszy. My, chrześcijanie XXI wieku, chcemy często działania, aktywności. Zapominamy, że bez ciszy i modlitwy nie ma owoców działania. Zapominamy, że bez ciszy, modlitwy i ofiary nie ma wyproszonych łask, nawróceń. O tym przypomina mi Karmel.

Ostatnia moja wizyta była połączona ze sprawowaną we wspólnocie karmelitańskiej Eucharystią. To niesamowite przeżycie obecności Jezusa, Jego mocy. To skupienie modlitewne sióstr, przypominające, że przychodzący Gość jest najważniejszy. Ta podniosła celebracja misterium paschalnego, która mówi wyraźnie i bardzo czytelnie, że dokonuje się w sposób bezkrwawy znowu tajemnica Krzyża i Zmartwychwstania. Radość wymalowana na twarzach wynikająca z faktu spotkania z Panem, radość niesiona dalej w szczerym, serdecznym uśmiechu dla człowieka z drugiej strony kraty. Taki jest właśnie Karmel. Taki jest zakon Mniszek Bosych Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel, widziany oczami z zewnątrz. Karmel widziany oczami kapłana i człowieka, w którego życie Bóg w przedziwny sposób wplótł tajemnicę karmelitańskiej modlitwy i siostry zza klauzurowej kraty.

Właśnie te spotkania nauczyły mnie dlaczego Jezus od swoich wyznawców wymaga modlitwy i czuwania i jak ono ma wyglądać.
Amen

[ Archiwum Słowa na Niedzielę i Święta ]