II Niedziela Po Narodzeniu Pańskim

J 1, 1 - 18

Zatapiając się w medytacji słowami wyjętymi z Ewangelii Jana zechciejmy się na moment zatrzymać nad tym oto zdaniem: Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał.

Bardzo mocno to jedno zdanie nam uświadamia, że Bóg zechciał stać się człowiekiem. Człowiekiem takim samym jak my, różniąc się tylko jednym był bez grzechu. To Jego narodzenie, wymusza na nas postawienie sobie pytania, pytania bardzo konkretnego odnoszącego się do każdego z nas. Nie abstrakcyjnie, nie do naszych sąsiadów czy przyjaciół. Pytanie, które będzie stanowiło wielką pomoc w naszym rozważaniu - jak tym słowem nowonarodzonym, Bogiem będącym z nami się zaopiekowaliśmy, jak go w naszym życiu żeśmy przyjęli? To pytanie pokazuje, że Boga przychodzącego do człowieka trzeba przyjąć na serio. Trzeba z nim być na co dzień, a nie tylko od święta. To bycie na co dzień to dbałość o naszą kulturę wnętrza posługując się językiem współczesnym. Dbanie o kondycję naszego bycia chrześcijanami. Opiekować się tym słowem, dbać o nie w sobie co to znaczy? Otóż ta dbałość musi się wyrażać zachowaniami i to bardzo konkretnymi. Zachowania te to po prostu naśladowanie Jezusa. Patrzenie na świat, na drugiego człowieka przez pryzmat Jezusa. Również stawianie sobie wymagań przez pryzmat spotkania z Jezusem. Pytać siebie jak najczęściej - jakby w tym momencie postąpił Jezus? W praktyce oznacza to jedno - być dla innych, swoją postawą być czytelnym obrazem Jezusa. To jest właśnie opiekowanie i dbanie o obecność Jezusa w moim życiu. Jest tyle codziennych sytuacji kiedy możemy sprawdzić działanie tego mechanizmu. Ten sprawdzian jest tak naprawdę weryfikacja naszej wiary. To sąsiadka, która nie ma humoru, to sąsiad, który cały czas narzeka, to znowu żona, która ma problemy w pracy, to dzieci, które hałasują. To do moich przyjaciół z czatu wiara.pl aby byli bardzie realni niż wirtualni. Żeby byli sobą, a nie kreacją swoich zachowań i pamiętali zawsze o tym, że po drugiej stronie może siedzieć przy kompie człowiek naprawdę wrażliwy.

To jest właśnie opiekowanie się Słowem, które stało się człowiekiem dla naszego zbawienia. Przyszło do swojej własności, ale swoi go nie przyjęli. Jest to wskazanie, że mamy jeszcze wiele do zrobienia. Nie nasi najbliżsi, ale my sami konkretnie po imieniu. Wtedy będziemy czytelnymi uczniami Jezusa. Jan Chrzciciel bardzo dobrze to zrozumiał: ja się musze umniejszać, On ma teraz wzrastać. W jakim zatem miejscu naszego zaopiekowania się Słowem, znajdujemy się, jako rolę w tej sztuce Bożego życia żeśmy przybrali? Człowiek od choinki i bąbek czy człowiek stojący i czerpiący w życiu z przesłania groty betlejemskiej.
Amen

[ Archiwum Słowa na Niedzielę i Święta ]