Przypowieść o Synu Marnotrawnym jest chyba najbardziej znaną z całej ewangelii. Rozważając te słowa Jezusa, bardzo proste, ale jednocześnie skonkretyzowane i skierowane na każdego z nas indywidualnie, warto sobie zadać pytanie - Jakie są te nasze powroty do Ojca? Jakim jestem dzieckiem?
Postaci synów z przypowieści bardzo są pomocne w odpowiedzi na te pytania. Kiedy się dobrze przypatrzymy pierwszym odruchem jest osadzenie młodszego syna - niewdzięcznik! Marnotrawca - grzesznik! Lekkoduch! Taki obraz wynika z tego co widzimy. Na pewno wielu z nas jeszcze by dodało - dobrze, że mu się to wszystko przytrafiło, zasłużył sobie na to. Drugi syn no tutaj obraz jest jasny i klarowny - super egzemplarz! Chodzący ideał! Wzór! Takie opinie mogą się nasunąć jeżeli się zaangażujemy w to co mówi Jezus. To będą jednak, bardzo płytkie, emocjonalne wnioski. Tak naprawdę to w postaci jednego i drugiego syna zawarta jest wielka głębia i prawda o człowieku. Prawda o naszych upadkach i powrotach. Co więcej Jezus pokazuje, że Bóg nie kieruje się emocjami w stosunku do człowieka. Jego odniesienie jest przepełnione miłością. Bardzo mi się podoba pewna opowieść, która pokazuje jak nastawiamy się do ludzi. Podobnie zresztą zachował się ten porządny syn w stosunku do Ojca i brata - tego bardzo grzesznego brata.
"Pewien drwal nie mógł znaleźć siekiery. Szukał jej wszędzie, w całym domu. Na próżno. Siekiera zniknęła. Zaczął już nawet podejrzewać, że ktoś mu ja ukradł. Pod wpływem tej myśli podszedł do okna. Właśnie w tej chwili zobaczył przechodzącego syna sąsiada. Chodzi jak typowy złodziej - pomyślał drwal. I ma oczy złodzieja siekier... Nawet jego włosy są charakterystyczne dla złodziei siekier. Kilka dni później drwal znalazł pod tapczanem swoja ulubiona siekierę, która pozostawił tam przez nieuwagę po powrocie z pracy. Szczęśliwy z powodu odnalezienia zguby, podszedł do okna i zobaczył przechodzącego syna sąsiada. Wcale nie ma złodziejskich ruchów - pomyślał. Jego wzrok jest śmiały, a włosy całkiem przyzwoite."
Taką właśnie zdawać się by mogło postawę reprezentował dobry syn. Przylepił łatkę dla brata, ocenił go, osadził. W swojej pysze wystąpił nawet przeciw ojcu, który go tak kochał. Nie zauważył, tego że Ojciec podarował mu wszystko. Nie potrafił zrozumieć zachowania Ojca. W swojej sprawiedliwości możemy nie zauważyć, że grzeszymy, że krzywdzimy, że po prostu oddalamy się od Boga naszego Ojca. Oddalamy się od drugiego człowieka. W skutek pychy.
Natomiast postawa drugiego syna, który doświadczył grzechu, zaznał tak wielkiego upodlenia w skutkach grzechu, powiedzielibyśmy językiem dzisiejszym, że dotknął dna jest zupełnie inna. On rzeczywiście wraca. Dlaczego wraca? Otóż dlatego, że jest w nim pokora. Jak czytamy u św. Jakuba apostoła. Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym laskę daje. Ta pokora dała właściwe rozeznanie. Pozwoliła doświadczyć prawdy o sobie. Ten syn spostrzegł co zrobił. Dojrzał, że przyjemność, których zażywał w efekcie przyniosły, smutek i cierpienie. Dojrzał w ciężkim swoim położeniu w symbolice pasterza świń całe swoje życie. I to co w tej nauce jest najważniejsze stojąc w pokorze zrozumiał że jest z tej sytuacji - jedno jedyne wyjście, powrócić do Ojca. To jedyna szansa. Okazało się, że warto było z niej skorzystać. Ojciec czekał z wielka miłością. Grzech wyznany przed ojcem, został przyjęty z miłością, został wybaczony. Taka jest dialektyka Boga, który w sytuacji powrotu zawsze wychodzi człowiekowi naprzeciw. Daje człowiekowi odczuć jak wielką miłością jest darzony: "Lecz ojciec rzekł do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi".
Chcę na koniec naszego rozważania postawić takie bardzo egzystencjalne pytanie
dotyczącego każdego z nas: Wracamy czy odchodzimy od Ojca? Chcemy skorzystać z
szansy, która nam daje czy jej nie zauważamy? Widzimy Jego miłość czy będąc nawet
blisko ja po prostu mijamy?
Amen.