XXVII Niedziela Zwykła

Łk. 17, 5 - 10
Człowiek wierzący nie może się wstydzić swojej wiary.

Zamęczony za Jezusa - pod takim tytułem ukazała się książka pastora baptystów Richarda Wurmbranda. Pochodzi on z Rumunii. Opowiada, jak w 1948 roku został aresztowany na ulicy przez komunistów. Zamknęli go w więzieniu, gdyż był powszechnie znany ze swej wiary w Chrystusa. Wkrótce potem została aresztowana jego żona. Michael, ich dziewięcioletni syn, został sam.
Chłopak musiał ciężko walczyć, aby przeżyć. Był tak rozgoryczony, że stracił wiarę w Chrystusa. Po dwóch latach pozwolono mu na krótkie widzenie z matką. Przyszedł do więzienia i zobaczył ją za żelaznymi kratami. Przy ich spotkaniu był obecny urzędnik policji. Matce surowo zabroniono rozmawiać o religii. Syn ledwo poznał matkę, tak bardzo się zmieniła z powodu strasznego traktowania w więzieniu. Jej pierwsze słowa brzmiały: Michael, wierz w Jezusa! Z dziką wściekłością strażnicy oderwali ją od syna i odprowadzili z powrotem do celi. Michael rozpłakał się, gdy zobaczył jak zmaltretowano jego matkę, zanim zdołał odezwać się do niej choćby jednym słowem. Ale nie zapomniał za to nigdy tego, co krzyknęła mu matka. Michael wierz w Jezusa! I tak na powrót znalazł drogę do wiary.

Dzisiaj wszyscy zwracamy się do Jezusa z prośbą tak jak apostołowie: "Przymnóż nam wiary!" Dlaczego? Może kogoś zaskoczyć to pytanie. Otóż dzisiaj można zauważyć jedno i jest to niestety smutny objaw, wstydzimy się naszej wiary. Wstydzimy się Jezusa. Nasze uczestnictwo w niedzielnych mszach świętych, korzystanie z sakramentów świętych, modlitwa - wszystko polega na zasadzie interesu. Panie Jezu żebyś nie miał pretensji. Ale czy o to w tym wszystkim chodzi. Otóż nie. Historia, która nas dzisiaj wprowadziła w rozważanie słowa Bożego ewidentnie podkreśla, że wierzyć trzeba w każdym czasie. Trzeba wierzyć kiedy jest źle, i wtedy kiedy jest bardzo dobrze. Mocno to zaakcentował Paweł w Liście do Tymoteusza: Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości, i trzeźwego myślenia. Nie wstydź się zatem świadectwa Pana naszego ani mnie, Jego więźnia, lecz weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii według mocy Boga!

Otrzymujemy wyraźne wskazanie - człowiek wierzący nie może wstydzić się swojej wiary! Człowiek wierzący musi się angażować w spotkanie z Jezusem. To spotkanie musi być czytelnym świadectwem wyrażonym na zewnątrz. Co to w praktyce oznacza? Oznacza jedno. Świadek Jezusa - rozumiej - człowiek wierzący nie może wchodzić w kompromisy ze złem. Nie szuka usprawiedliwień dla siebie w słabościach innych. Stawia wymagania sobie. Ta poprzeczka musi być stale podnoszona. Jezus bardzo mocno na to zwraca uwagę, podkreślając jedno, że trzeba mocno Jemu wierzyć: Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: "Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!", a byłaby wam posłuszna. Wiara pomaga zdobywać te najtrudniejsze szczyty zmierzania za Jezusem.

Ten szczyt zdobyła matka Michaela - ona mimo prześladowań nie wstydziła się tego, że wierzy. Ona przyznała się do tego, że na drodze jej życia stanął kiedyś Jezus. Czy na Twojej drodze życia spotkałeś naprawdę Jezusa? Czy rzeczywiście zaprzyjaźniłeś się z Nim? Czy przypadkiem nie wstydzisz się tego Przyjaciela? Naprawdę wierzący nie będzie się wstydził! Jeżeli zacznie coś umykać zawoła po prostu: Panie przymnóż mi wiary.
Amen

[ Archiwum Słowa na Niedzielę i Święta ]