Dziś gromadzi nas w tej świątyni, tak jak wiele milionów ludzi na Placu św. Piotra w Watykanie osoba Jana Pawła II, papieża-Polaka. Jakże te sobotnie zdarzenia zmieniły bieg wydarzeń naszego życia: Biskup Sardi wypowiada spokojnym głosem jedno zdanie: "Nasz umiłowany Ojciec Święty tornato alla Casa del Padre alla 21.37 - powrócił do domu Ojca". Pierwszą reakcją był skurcz serca. Plac zastygł. Słychać tylko szum fontanny. Na twarzach łzy. Ludzie klękają. Zapalają świece. Zaciskają dłonie na różańcu. Młodzi stojący w parach przytulają się do siebie. Ktoś za mną dzwoni z komórki. Przekazuje łamiącym się głosem wiadomość. Też dzwonię do domu. Mama już wie. Przez głośniki słychać zapowiedź jutrzejszej mszy za papieża o 10.30. Ludzie klaszczą. Potem słowa Psalmu 130 "Z głębokości wołam do Ciebie Panie". Któryś z biskupów mówi słowa niosące pociechę: "Papież jest już w domu, widzi zmartwychwstałego i żyjącego Pana". Tak, te słowa słychać jeszcze, tak mocno jak szmer wody w górskim potoku. Powrócił do domu Ojca. On nas poprzedził w drodze do domu Ojca. I dziś kiedy oddajemy Mu hołd, ze wzruszeniem i zadumą, trzeba sobie postawić pytanie: czy jesteśmy gotowi do tego przejścia? Czy uświadamiamy sobie, że przecież całe życie Ojca świętego, było przygotowaniem do tego momentu?
Potwierdził to testament Jana Pawła II, jego bogactwo i głębia treści: "Czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy Pan wasz przybędzie" (por. Mt 24, 42) - te słowa przypominają mi ostateczne wezwanie, które nastąpi wówczas, kiedy Pan zechce. Pragnę za nim podążyć i pragnę, aby wszystko, co składa się na moje ziemskie życie, przygotowało mnie do tej chwili. Nie wiem, kiedy ona nastąpi, ale tak jak wszystko, również i tę chwilę oddają w ręce Matki mojego Mistrza: totus Tuus. W tych samych rękach matczynych zostawiam wszystko i Wszystkich, z którymi związało mnie moje życie i moje powołanie. W tych Rękach zostawiam nade wszystko Kościół, a także mój Naród i całą ludzkość. Wszystkim dziękuję. Wszystkich proszę o przebaczenie. Proszę także o modlitwę, aby Miłosierdzie Boże okazało się większe od mojej słabości i niegodności".
Oby ziemskie życie przygotowało nas dobrze do tego momentu. Jan Paweł II w praktyce pokazał nam, poprzez swoje nauczanie, poprzez konkretyzację życia Ewangelią jak ono ma wyglądać. Jak dojrzewanie człowieka do wieczności ma się odbywać.
To dojrzewanie to nic innego jak na serio żyć Ewangelią. To widzenie świata poprzez pryzmat Jezusa. To dojrzewanie kiedy dobrze się przypatrzymy nauczaniu Ojca św. jest bardzo konkretnie wypunktowane. Ono się nie zamyka na jednostce, ono pnie się ku całym społecznościom. To wskazanie na Jezusa, który musi przepoić całą naszą rzeczywistość. Może się to wydać paradoksem, śmiesznością, bo kto dzisiaj w to wierzy, kto tego pragnie. A otóż spójrz i popatrz.
Ostatnie rekolekcje, które Jan Paweł II ufundował dla całego świata bardzo mocno pokazały, że człowiek poszukuje, że współczesny człowiek stoi przed wielkimi lękami i niepokojami, a jego serce jest tak niespokojne. Ten spokój może odzyskać tylko w Bogu, kiedy w Nim spocznie. Spocząć w Bogu, to spocząć w miłości, miłości, którą jest Jezus Chrystus. Tak właśnie wygląda dojrzewanie do wieczności. Ono może zrealizować się tylko poprzez życie. Taka jest prawda o tym zmierzaniu ku wieczności. Tę prawdę bardzo dobrze odczytał Jan Paweł II.
Reklamował ją całemu światu. Podawał ją jako najlepszy przepis. Co więcej przepis zrealizowany, sprawdzony, wypróbowany. Życie Jana Pawła II było przepojone Jezusem. W każdej biografii papieża odnajdziemy i to co się ostatnio pojawiło w wypowiedzi jednego z kardynałów, że papież zawsze starał się wszystko ustawić w świetle Ewangelii, w świetle Jezusowego nauczania. Uniwersalizm Ewangelii Jan Paweł II potrafił przełożyć i jej wymagania na taki język swojego życia, że stał się on bardzo czytelny i zrozumiały, nawet wtedy kiedy mówił, o sprawach trudnych i wymagających. Dlatego potrafił zachwycić i ludzi niewierzących i ludzi innych wyznań. Potrafił mimo bardzo konkretnych wymagań porwać młodzież. To jest cała pedagogika przygotowania człowieka na powrót do domu Ojca.
W tym pożegnalnym spotkaniu z Ojcem św. zadajmy sobie trud, aby odnaleźć siebie w tym dojrzewaniu do wieczności. W jakim momencie się znajdujemy i jakie miejsce zajmie w nim przesłanie Ojca św. Nie zapomnij, że jedyną drogą do Boga i zarazem do człowieka jest jedyny pośrednik Nowego Testamentu Jezus Chrystus, który jest Miłością. Tylko ta droga do wieczności jest pewnikiem.
Jan Paweł II jest dowodem, który na naszych oczach zrealizował to dojrzewanie do wieczności. Rok po roku, dzień po dniu coraz bliżej wieczności, aż w końcu dotarł do domu Ojca. My jeszcze zmierzamy, ale warto w zadumie dzisiejszego dnia zatopić się w tej rzeczywistości, która dla jednych jest bliższa, dla innych dalsza. I zapytać siebie wobec Boga i własnego sumienia, jak dojrzewam i jaki będzie ten mój powrót do domu Ojca.
Amen.