Sprawozdanie z zimowiska parafialnego w Zakopanem
w dniach 28.01.2002 - 6.02.2002

Na tafli Sebrzyskiego Plesa
30 stycznia 2002
              Pierwszy dzień zimowiska rozpoczął się poranną modlitwą. Pogoda radowała oczy i serce. Promienie słońca ślizgające się po zmrożonym śniegu, taką aurę zafundował wypoczywającym Stwórca, Ojciec nasz. Po znakomitym śniadaniu, w doskonałych nastrojach dróżką pod reglami wyruszaliśmy na górski szlak do doliny Białego Potoku. Dla wielu uczestników zimowiska był to pierwszy w życiu sprawdzian sił podczas górskiej wędrówki. Dolina Białego potoku oczarowała małych taterników pięknem swoich form i kształtów. Śnieg, słońce i szumiąca woda potoku oraz skały zamknięte w różnorodności kształtów uruchomiły we wnętrzach wędrowców zachwyt i moc przeżyć estetycznych. Góry pokazały także, że dla wędrowców mogą być niebezpieczne i wymagające.

Młodzi wędrowcy w czasie tej pierwszej wyprawy mogli się przekonać jaki jest stan ich kondycji fizycznej. Piękno samych gór, ale także niepowtarzalna atmosfera zimowej stolicy Polski Zakopanego, którą tak mocno się odczuwa na głównej ulicy Krupówkach zafascynowały uczestników zimowiska.

Drugi dzień rozpoczął się właściwie już późną nocą. Dla najmłodszych uczestników fakt przekroczenia granicy państwa był momentem wyzwalającym dodatkowe emocje. Pogoda wyśmienita. Przez przejście graniczne na Łysej Polanie udajemy się z wycieczką na Słowację. Plan wycieczki obejmuje m.in. zwiedzanie Jaskini Bielańskiej . Jednak, aby tam dotrzeć trzeba się mocno napracować. Szlak do jaskini wspina się bardzo stromo. Uczestnicy doskonale dają sobie już radę. Po 15 minutach jesteśmy już przy wejściu do jaskini. Gdzie na całą grupę turystów czeka słowacki przewodnik. Rozpoczyna się zwiedzanie jaskini. Przepiękne stalagmity, stalaktyty, podziemne jeziora, różnych rozmiarów slae - groty, w jednej z nich zwanej salą muzyczną śpiewamy kolędę "Dzisiaj w Betlejem". Niesamowita akustyka.
Pod ziemią w Bielańskiej Jaskini
30 stycznia 2002
To wszystko jest cudowne. Różnica wzniesień 112 m, 840 schodów w górę, niezła zaprawa, ale już do tego przywykli wszyscy z naszej grupy. Chociaż ktoś czasami w drodze narzeka, bo zmęczenie daje się we znaki, to później woła z zachwytem warto było, co za widok. Po zwiedzeniu Jaskini Bielańskiej udajemy się w dalszą drogę. Tatrzańska Kotlina, Stary Smokowiec, Smokowiec, Serbrzyskie Pleso. W czasie podróży króciutki postój, warto się zatrzymać i podziwiać. Przed nami najwyższy szczyt Tatr - Gerlach. Kontynuujemy podróż, kierowca i przewodnik w jednej osobie jest znakomity. Historia tych terenów opanowana na celujący. W Srebrzyskim Plesie dłuższy postój. Schodzimy na taflę zamarzniętego jeziora. Widok cudowny. Panorama na Tatry wysokie. Wrażenia estetyczne przeważają nad zmęczeniem. Koniec odpoczynku czas wracać do domu. Horror na przejściu granicznym. Celnicy się nie spieszą , nie zwracają , uwagi, że w autokarze są dzieci oni mają czas. To jest po prostu chore. W końcu o godz. 1930 Zakopane wita obieżyświatów. Na stole suto zastawiona ciepła obiadokolacja. Wszyscy radośni i uśmiechnięci. Jeszcze nikt nie przypuszcza jaka będzie atrakcja dnia następnego.

Rano modlitwa szybkie śniadanie i do miasta, "ale proszę księdza, po co, my chcemy w góry". Nie ma niestety gór, ale jest za to wyżyna kulturalna. Otóż ku zaskoczeniu wszystkich znajdujemy się w atelier Teatru Witkacego. Pracowniczka teatru opowiada w bardzo interesujący sposób o historii teatru i jego teraźniejszości. Powrotna droga wiedzie przez ulice Zakopanego do kwatery. Po sjeście poobiedniej nikt nie przypuszczał jakie będzie następne posunięcie. Polecenie ubrania się jak do wyjścia w góry zaskoczyło trochę uczestników. Jest przecież godzina 1430, był to blef ze strony ks. Proboszcz wyjście w góry, ależ tak. Jednakże w rzeczywistości miał to być wyjazd kolejką na Gubałówkę. Z Gubałówki niesamowita panorama na Tatry. Śpiący Rycerz - Giewont jakby miał się zaraz zbudzić i rozpocząć walkę z chmurami, które go zaczęły przysłaniać. Wieczorem zajęcia w grupach i konkurs plastyczny. Temat prac: "stop - narkotykom i alkoholowi". Z wielka radością po wieczornych modlitwach cała nasza wspólnota udaje się na spoczynek. Jutrzejszy dzień przyniesie wiele atrakcji.

Nasza grupa na Wielkiej Polanie Małej Łąki
1 lutego 2002
              Rano po modlitwach i śniadaniu mały spacerek do Doliny Małej Łąki. Grupa rozdzieliła się na dwie części. Mocniejsi chcą popróbować szybkiego marszu w grach i udaje się. Pod przewodnictwem Proboszcza szlak przewidziany na 1 godzin marszu zaliczamy w 35 minut, ale dla widoku, który rozciągał się z Małej Łąki, warto było. Po 20 minutach dociera reszta grupy pod opieką Pani Eli Plucińskiej, Alicji Wołodkiewicz i Pani Marii. Po powrocie niespodzianka. Wyjazd autokarem do stacji krzesełkowej kolei linowej Butorowy Wierch. Ze stacji wyciągiem krzesełkowym wyjazd na Butorowy Wierch i przechadzka szlakiem w kierunku Gubałówki. Pogoda jest przepiękna, widok na Tatry cudowny. Zjazd tą samą trasą i powrót do bazy na obiad. Tajemniczy okazał się wyjazd po obiedzie. Na lodowisko, ale droga okazała się zupełnie inna niż w ubiegłym roku. Przecież to nie droga na Antałówkę, gdzieś w kierunku Krakowa. Uczestnicy są zaskoczeni. Otóż trening łyżwiarski odbędzie się na krytym, sztucznym lodowisku w Nowym Targu. Słynne lodowisko nowotarskich Szarotek. Po zakończeniu treningu z zainteresowaniem młodzież obserwowała przygotowywanie lodowiska do treningu hokeistów. W wielkiej radości powrót do domu na kolacje i dzielenie się wrażeniami z przeżytego dnia. Po modlitwie wieczornej i opatrzeniu stłuczonych mięśni zasłużony odpoczynek. Ty bardziej, że dzień jutrzejszy będzie bardzo wymagający.

Ranek 2 lutego Święto Ofiarowania Pańskiego rozpoczął się uroczysty śniadaniem. Po krótkim odpoczynku i przygotowaniu liturgii cała nasza grupa udała się do pobliskiego klasztoru Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny, gdzie o godz. 1015 w kaplicy tegoż klasztoru była celebrowana uroczysta msza św. Pokrzepieni eucharystią przystąpiliśmy do realizacji programu dnia.-nauki jazdy na nartach. Tym zmaganiom przewodziła pani Elżbieta Biela nasza Gaździna, która jest licencjonowanym trenerem narciarstwa. Pierwsze nieporadne kroki z deskami na stoku pod Reglami. I z minuty, na minutę coraz śmielej i lepiej i w końcu demony szybkości. Co niektórym stok pod reglami już nie wystarczał i z chęcią poszusowaliby z Gubałówki. Całe do południa i popołudniu czas był wypełniony nauką jazdy na nartach oraz doskonaleniem umiejętności narciarskich. Nie obyło się oczywiście bez komicznych sytuacji na wyciągu orczykowym, a raczej pod nim. Niektórzy bowiem wykorzystywali wyciąg w różny sposób. Jeszcze wieczorny wypad na Krupówki i dzielenie się przeżyciami dnia. Wieczorne spotkanie wykorzystane zostało do przygotowania niedzielnej liturgii.

Niedziela Dzień Pański rozpoczął się uroczystym pacierzem. Po wyczynach dnia poprzedniego i cudownie przespanej nocy śniadanie smakowało wyśmienicie. Liturgia Eucharystyczna była sprawowana jak poprzednio w kaplicy klasztoru Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny. Po dziękczynieniu przygotowanie i cała grupa zmierza na stok. Oczywiście po czujnym okiem trenerki oraz opiekunów. Rewelacyjna pogoda, trochę zmrożony śnieg i słońce. Słońce mocno operujące na naszych twarzach, które powoli zaczynają nabierać brązowawej karnacji. Tak upłynął cały niedzielny dzień. Dzień chwalenia Boga w liturgii i odpoczynku.

Bielańska jaskinia - Słowacja
30 stycznia 2002

Poniedziałek rano, po śniadaniu niemalże w tempie ekspresowym, oczywiście również po wspólnej modlitwie do autokaru i wyjazd do Kuźnic i stamtąd kolejka wysokogórską na Kasprowy Wierch. Przesiadka w podstacji na Myślenickich Turniach. Pogoda wyśmienita, słońce, lekki mróz, widoczność z Kasprowego prawie po Nowy Targ. Narciarze pędzący z Kasprowego w kocioł Hali Gąsienicowej. Widok zapierający dech w piersiach. Przeżycia, których nie można wymazać z pamięci. Pamiątkowe zdjęcia na tle Tatr. Zjazd do Kuźnic i marsz do Zakopanego. Powrót do domu. Popołudniu jeszcze narty. Wieczorem przygotowanie do podróży czekającej nas dnia następnego.

Ranek był jakiś bardzo smutny, mimo pięknej pogody. Nikt za bardzo nie chciał opuszczać Zakopanego i przepięknych polskich Tatr. Cele zimowiska zostały zrealizowane. Co więcej grupa dzieci i młodzieży bardzo się zintegrowała. Zawiązały się przyjaźnie. Mimo, że mieszkają w różnych wioskach jest nadzieja, że będą się spotykać i rozwijać swoje zainteresowania i zafascynowanie górami oraz zimowymi sportami. Jeszcze ostatni spacer po Krupówkach, obiad pożegnanie i w drogę do domu. Żegnajcie Tatry do następnego spotkania.